piątek, 21 lutego 2014

Balast

Wczoraj Kuba przekazał mi formę balastu. Gwoli ścisłości forma jest Wojtka Marosa. I to dzięki niemu tyle szczęścia :))). Ok, ale do sedna. Miałem lać jutro. Prognozy zapowiadają mały deszczyk na sobotę. Ołów w stanie "wskazującym" bardzo nie lubi jakiejkolwiek wilgoci. Kiedyś dawno temu dostałem wulkanem ołowianym po twarzy, jedynie przez poranną rosę. Sic.
Jednym słowem dzisiaj zabawiłem się w metalurga. Na początku podgrzewałem kociołek eco groszkiem. Chyba był za bardzo eco. Węgiel jest zdecydowanie bardziej kaloryczny. Pierwsza połówka grzała się groszkiem ponad dwie godziny. Druga z dobrym żarem węglowym około 40 minut. Cały czas chodził odkurzacz z rurą w ..... Przed wylaniem ołowiu warto zebrać żużel z powierzchni. Cały brud jest lżejszy od ołowiu. Pływa metal. Pod spodem żywe srebro. Balast gotowy. 52 i 53 kilogramy. Ołów w formie stygnie około pół godziny. Nadal jest gorący, ale z łatwością wypada z formy.
Pozdrowienia.







5 komentarzy:

  1. Gdzie okulary taki stary a taki (lekkomyślny) Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Piotrze.
    Pięknie i szybko to wszystko Ci wychodzi :-) Gratulacje. Jeżeli brakuje Ci pyłku drzewnego do klejenia, mogę Ci wysłać parę litrów (mam nadmiar ze szlifowania kadłuba listewkowej Pasji 800 którą buduję). Daj adres na j.jaco75@wp.pl . Powodzenia w dalszej pracy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj. Twoja Pasja też zacnie przybiera na wadze. Przyniesie Ci wiele radości i wielką satysfakcję. Pyłku jeszcze trochę mam, więc wielkie dzięki. Do zobaczenia na wodzie.

      Usuń
  3. Cześć Piotrek. Przeczytałem dopiero dzisiaj Twój blog. Jestem jak zwykle pod wrażeniem. Kibicuję Ci szczerze i ...kurrrrczaki.....zazdroszczę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czołem Wojtku. Tak jak nie raz rozmawialiśmy. Nie gadać, tylko robić. Życie jest jedno, a my trzymamy rumpel :))

      Usuń