środa, 16 kwietnia 2014

Morze na horyzoncie

Mała przerwa w pisaniu nie oznaczała próżni i tym bardziej nieróbstwa i bumelanctwa :)))
Witam wszystkich.Od kilku tygodni do pracy jeździłem do Gdańska. Postanowiłem Atoma, jak żółw skorupkę zabrać na barana i przywieźć nad morze. Po pracy mogę dłubać przy łódce do bólu.


Na początek poszły wszystkie epoksydowe fugi, genialne urządzenie do równania (pilnik taśmowy).
Tak jak kiedyś pisałem, zabudowa moje Setki sprowadzi się do dwóch koi (hundkoi) i szafki od burty do burty przed grodzią masztową. Wydumałem by zamiast szafek, drzwiczek i innych pierdół, zrobić szuflady między kojami. Szuflady ze skrzynek. Chodziłem szukałem jakiś sensownych, pod wymiar. I, i znalazłem. Skrzynki na produkty mleczne. 300 na 400 różne wysokości. W pamięci mam jak, rano pan z paki Stara, hakiem ciągnie i zwala cały słupek takich skrzynek pełnych mleka w foliowych torebkach. Mocne. Znalazłem, szare, elegancke. Mogą być wiadrem, miską.  Jeździć będą po cienkich listewkach dziób-rufa. By nie poleciały na orbitę przytrzymam je gumową linką. Koje zrobiłem ze sklejki 6mm. 210 długie 70 szerokie, wygodne aż miło. Przed modułem kuchenno-nawigacyjnym zrobię możliwość podniesienia kawałka podłogi do poziomu koi.  W ten sposób mogę odpoczywać w poprzek a nie tylko wzdłuż. A podłoga ponoć najwygodniejsza. Kiedyś jak pływałem na Polonii na dziobie były takie fajne trumienki (znaczy koje), z bardzo wysokimi sztorm dechami. Wystarczyło się lekko zaprzeć i odpłynąć po wachcie.




Kombinowałem z zejściówką tyle czasu i wróciłem do oryginalnego planu. Jedyną zmianą będzie daszek, okap nad zejściówką. 
Wczoraj wieczorem wkleiłem wzdłużniki pokładowe. Havel 160 jest genialny, nie staje piorunem, ale bardzo głęboko wnika w drewno (a oto chyba chodzi). Dzisiaj zawalczyłem z pokładnikami pośrednimi między wręgami, ukosowałem wzdłużniki, dopasowałem sklejkę 10mm szeroką na 120mm łączącą płaty pokładu. Jedna sklejka starcza na połowę dachu i jeden bok ścianki kabiny. Najpierw położyłem sklejkę na pokład przyłapałem paroma wkrętami, od spodu zaznaczyłem ołówkiem linie cięcia. Ciach. reszta tym samym sposobem na ściankę.  Teraz schnie. Jutro zrobię węzłówki dodanych pokładników. Położę pokład, który jest już docięty.







Dumałem nad różnymi samosterami. Ile łódek tyle pomysłów. I tak z kawałków śmieci sklejkowych, poskładałem samoster, który kiedyś podpatrzyłem u Wharrama (polinezyjskie katamarany). Bezpośrednio będzie działał na rumpel (bloczki i linki). Fletner wiatrowy na początku zrobiłem ze sklejki 4mm, ale działał ociężale. Zamieniłem go na poliwęglan komorowy. Mocny a dużo lżejszy.Okleję go dookoła taśmą odblaskową, by woda od góry nie leciała a i by był widoczny. Na końcu przykleiłem icka z taśmy magnetofonowej.  Przeciwwaga z ołowiu (topiłem ku uciesze domowników w łyżce wazowej....śruba 8 zatopiona w ołowiu) ma możliwość suwania. Na słaby wiatr do góry, silny na dół. (działa). Fletner w razie "w" mogę zdjąć. Ośką jest pręt 8 mm (pochylony o kilka stopni). Otwory w sklejce za bardzo tarły. Zrobiłem łożyska teflonowe. Całość oczywiście pokleiłem epoksydem.  Na tym etapie działa, woda pokaże czy on zuch czy nie. 





Pozdrawiam wszystkich Piotr

1 komentarz: